Witam Was wieczornie,
witam dwie nowe obserwatorki, Bożenko, jak jak tylko znajdę chwilkę i się ogarnę z blogami, to przepisy masz jak w banku :)
Dzisiaj chciałam Wam pokazać rameczkę jaką ostatnio poczyniłam. Na zdjęciu bardzo sympatyczna rodzinka, buźki zamalowałam z wiadomych względów. No w końcu chodzi o rameczkę ;)
Dno shadow boxa (30x30 ze Snip-Artu) wykleiłam papierem LemonCraft z kolekcji Dom Róż, do ozdoby oczywiście quillingowe kwiatuszki ( jak mogłoby być inaczej ;)), ale ze względu na to, że powolutku próbuję bawić się różnymi mediami, postanowiłam popróbować kilka rzeczy. I tak przód ramki spryskałam najpierw czerwoną perłową mgiełką, potem złotą. Osobno w tej samej kolejności spryskałam "nakładkę" ramkę na przodzie, co wydaje mi się dało ciekawy, niejednolity efekt. Kolejną nowością u mnie są mikrokulki. Wow, no chyba się zakochałam, tylko dlaczego muszą się tak kulać wszędzie... ostatnio sypałam je w kartonie z jakies przesyłki (takim jak pudełko od pizzy), to dało się jakoś nad tymi kuleczkami zapanować ;)
Problem tylko miałam, bo nie chciałam mazać bez sensu, a okazało się, że moje całe dwie ( :D ) maski są za duże. Od czego pracująca główka, przecież mam fajny zawijasowy wykrojnik. Dorwałam kawałek papieru, wykroiłam wzorek i maska gotowa... proste, nie?
Więc tak wyglądała na wstępie moja maska. Potem ze względu na potrzebę dotarcia blisko brzegu, mocno ją poprzycinałam
A tu już gotowa rameczka. Uwaga zdjęć dużo, szkoda tylko, bo efektu tych kuleczek tak idealnie nie udało mi się uchwycić, pomimo prób różnymi obiektywami.
To tyle na dzisiaj, wkrótce wracam z moją ostatnią dumą - nowym boxem ;)
Pozdrawiam do następnego razu :)
Piękna rameczka. Jak dla mnie to zbyt skomplikowane, aby samej spróbować taką zrobić. Podziwiam i wzdycham z zachwytu.
OdpowiedzUsuń