Normalnie bym zapomniała... po raz pierwszy. Myślałam cały dzień i w planach było coś zupełnie innego, ale wparowałam do tej mojej szafeczki ze skarbami i mnie z leksza natchnęło ;) Szybko, prosto i przyjemnie. Pracowałam z godzinkę, może i trochę dłużej i aż mnie korciło prysnąć jakimś złotem, albo innym kolorem. No, ale jak miało być biało - prysnęłam jedynie srebrną mgiełką - jej "srebrność" polega jedynie na tym, że daje świetny perłowy połysk, w zasadzie, to powinno się chyba nazywać biały perłowy... I tak sobie teraz pomyślałam jak ściągałam banerek, że szefowa chciała śnieżynki, to je ma i to dosłownie ;) ( choć zupełnie nie zamierzenie). Miało być krótko, a ja się zaś rozpisuję...
Nie wiecie jeszcze co zrobiłam... no co ja mogłam zrobić? wreszcie mam swój własny zimowy świecznik :) tak, znowu przerobiłam słoik, po chrzanie ;) tym razem owinęłam go tekturkowym śnieżynkowym borderem ze SnipArtu. Pojedyncze śnieżynki potraktowałam białym splashem i brokatem - mój ulubiony zestaw tej zimy ;)
Próbowałam uchwycić ten połysk, ale ze średnim skutkiem. W trakcie przyklejania śnieżynek zauważyłam swój błąd - mam nadzieję, że szefowa te ciemne brzegi przyjmie i Stefan nie wypluje...
Najwyżej, ja tam zadowolona, prościutki, ale tym razem mój własny (chyba, że ktoś mi go podwędzi ;))
To tyle na dzisiaj, wracam lada dzień, bo muszę się tegorocznymi bombkami pochwalić. Oj, zapowiada się tasiemiec ;) z kartkami w sumie nie mniejszy ;)
Do poczytania wkrótce :)