Witajcie,
Na początku miesiąca pytanie co czytacie zadała Maguda ze Spuchlikowa. Znowu uraczyła nas piękną Spuchlinką. Tym razem czytającą. Ucieszyłam się i postanowiłam, że i tym razem zabawy nie odpuszczę i... powiem Wam, że niewiele brakowało, a nie dałabym rady. A to czasu, a to pomysłu brak. Wczoraj popołudniu mnie trochę olśniło. I na szybko akcja. Maguda, Twoja Spuchlinka w odbiciu lustrzanym, bo już nie miałam czasu na odwracanie i kolejne drukowanie. To był ekspresowy transfer i ekspresowe malowanie. Na noc zostawiłam tylko pastę do wyschnięcia. Lalę zabezpieczyłam przezroczystym gessem, które niestety ciut moje kolorowanie rozmazało :/ Znacie jakiś niezawodny sposób nałożenia gessa na farbki wodne? A, no właśnie kolorowałam tuszami i farbkami z 13 arts. Kredek się jeszcze nie dorobiłam, a jakoś wygodniej mi było pędzelkiem niż olejnymi pastelami ;)
Mgiełki, rainbow colors, splashe i cała reszta dodawane po kolei dzisiaj między garami. Doglądałam w kuchni obiadu i psikałam, kleiłam i chlapałam ;)
Powiem tak, cudo specjalne nie wyszło, ale jest. Weronice mojej się podoba, zawisło na razie na ścianie ;)
A co czyta ostatnio mamuśka? A no zgadniecie po cytacie ;) Chyba ;)
Tak, wiem, bardzo "ambitna lektura" ;) Ale bardzo przyjemna i jak dla mnie na czasie. Niestety na książki na swoim poziomie czasu kompletnie brak. Obiecuję sobie, że nadrobię jak dziewczynki podrosną ;)
Strony
▼
wtorek, 31 maja 2016
poniedziałek, 30 maja 2016
Marchewkowe Święto Matki ;)
Witajcie,
znowu na ostatni moment, ale też pomysł wpadł mi do głowy w ostatniej chwili. Oj, ciężka ta marchewka, choć uwielbiam w każdej chyba postaci. W ciuchach już mniej, ale na ścianie np. jako dodatek dlaczego nie ;) Ale o co chodzi? a no wiadomo, marchewkowy maj przecież mamy ;)
Jak sam tytuł wskazuje,po raz kolejny połączyłam dwa tematy. Nic mi do głowy nie przychodziło, a, że od ślubu obchodzimy z mężem dzień matki podwójnie (no bo mamy dwie ;)), karteczk musiały też powstać dwie. Pierwszą widziałyście (albo i nie ;)) w poprzednim poście, a teraz przychodzę z drugą.
Powiem Wam tylko, że obie kolorystycznie dobierałam do prezentów. Ale o prezentach innym razem :)
A teraz pokazuję karteczkę
Jeszcze z innej beczki. Pewnie zauważyłyście małe zmiany w wyglądzie bloga. Już nie mogłam patrzeć na ten "nagłówek" i w przypływie chęci zrobiłam sobie nowy ;) No a logo na fotach jakoś tak poszło - do kompletu ;)
Kończę już dzisiaj, zmieniam nakarmić Stefana i biorę się za żelazko, bo już woła i prosi ;)
Do następnego razu, paaa
znowu na ostatni moment, ale też pomysł wpadł mi do głowy w ostatniej chwili. Oj, ciężka ta marchewka, choć uwielbiam w każdej chyba postaci. W ciuchach już mniej, ale na ścianie np. jako dodatek dlaczego nie ;) Ale o co chodzi? a no wiadomo, marchewkowy maj przecież mamy ;)
Jak sam tytuł wskazuje,po raz kolejny połączyłam dwa tematy. Nic mi do głowy nie przychodziło, a, że od ślubu obchodzimy z mężem dzień matki podwójnie (no bo mamy dwie ;)), karteczk musiały też powstać dwie. Pierwszą widziałyście (albo i nie ;)) w poprzednim poście, a teraz przychodzę z drugą.
Powiem Wam tylko, że obie kolorystycznie dobierałam do prezentów. Ale o prezentach innym razem :)
A teraz pokazuję karteczkę
Jeszcze z innej beczki. Pewnie zauważyłyście małe zmiany w wyglądzie bloga. Już nie mogłam patrzeć na ten "nagłówek" i w przypływie chęci zrobiłam sobie nowy ;) No a logo na fotach jakoś tak poszło - do kompletu ;)
Kończę już dzisiaj, zmieniam nakarmić Stefana i biorę się za żelazko, bo już woła i prosi ;)
Do następnego razu, paaa
sobota, 28 maja 2016
Zliftowałam kartkę... chyba... pierwszy raz w życiu ;)
Witajcie,
tak, dziś przychodzę do Was z moim kolejnym pierwszym razem ;)
Jakiś czas temu Roma na essowym blogu ogłosiła konkurs na lift jej kartki (o tutaj szczegóły).
Wahałam się jakiś czas, bo niby wyzwanie fajne i wydawałoby się przyjemne, ale ten wieczny brak czasu, no i fajnie się ogląda, co innego zrobić po swojemu. Do teraz się zastanawiam, czy zrobiłam to, co miałam, bo jak już wcześniej pisałam, w życiu wcześniej liftu niczego nie robiłam. Problem z brakiem czasu sam się rozwiązał, bo w końcu dzień matki był i trzeba było karteczki zrobić. Połączyłam więc przyjemne z pożytecznym i spróbowałam.
Zanim Wam moje "cudo" pokażę, powiem tylko, że w życiu nie wpadłabym na to, żeby tak skrapki wymiętosić ;) Roma, dzięki za inspirację :)
Wszystko co papierowe na kartce zrobione z jednego arkusza papieru :) A serwetka tuż pod kwiatem, to stempel, jeden z moich wymarzonych i ulubionych ;)
Kolory zupełnie inne, kwiat i ułożenie też, ale starałam się jakoś nawiązać do oryginału.
Może któraś z Was też się skusi? Jeszcze kilka dni zostało, a chętnych jakoś brak. Szczegóły znajdziecie tutaj
To już tyle na dzisiaj.
Już wkrótce pojawię się z marchewką dla Danki, bo miesiąc się powoli kończy, a ja znowu na ostatnią chwilę...
tak, dziś przychodzę do Was z moim kolejnym pierwszym razem ;)
Jakiś czas temu Roma na essowym blogu ogłosiła konkurs na lift jej kartki (o tutaj szczegóły).
Wahałam się jakiś czas, bo niby wyzwanie fajne i wydawałoby się przyjemne, ale ten wieczny brak czasu, no i fajnie się ogląda, co innego zrobić po swojemu. Do teraz się zastanawiam, czy zrobiłam to, co miałam, bo jak już wcześniej pisałam, w życiu wcześniej liftu niczego nie robiłam. Problem z brakiem czasu sam się rozwiązał, bo w końcu dzień matki był i trzeba było karteczki zrobić. Połączyłam więc przyjemne z pożytecznym i spróbowałam.
Zanim Wam moje "cudo" pokażę, powiem tylko, że w życiu nie wpadłabym na to, żeby tak skrapki wymiętosić ;) Roma, dzięki za inspirację :)
Wszystko co papierowe na kartce zrobione z jednego arkusza papieru :) A serwetka tuż pod kwiatem, to stempel, jeden z moich wymarzonych i ulubionych ;)
Kolory zupełnie inne, kwiat i ułożenie też, ale starałam się jakoś nawiązać do oryginału.
Może któraś z Was też się skusi? Jeszcze kilka dni zostało, a chętnych jakoś brak. Szczegóły znajdziecie tutaj
To już tyle na dzisiaj.
Już wkrótce pojawię się z marchewką dla Danki, bo miesiąc się powoli kończy, a ja znowu na ostatnią chwilę...
czwartek, 26 maja 2016
"żyje się tylko raz"... czyli testowanie na odstresowanie ;)
Witajcie,
jakiś czas temu w sklepie typu "wszystko za..." wygrzebałam za dosłownie kilka zł taką oto drewnianą miseczkę
jeszcze tego samego dnia szef mojego męża wyprowadził mnie kompletnie z równowagi... oj dawno się tak nie zdenerwowałam (tak delikatnie powiedziawszy ;)), zaparzyłam więc sobie meliskę i złapałam za michę
No i trochę podziałało. Pracowałam nad michą kiedy tylko miałam na to ochotę i czas. Ot tak, dla odstresowania, przy okazji testowałam nowości . Długo nabierała kształtów, chyba z dwa tygodnie. Dzisiaj efekt odstresowującego testowania wygląda tak (uwaga, znowu zdjęć dużo ;))
A tu nowość u mnie, moje pierwsze nie foamiranowe kwiatuchy - z papieru czerpanego
I spód
Wiem, że ostatnio stwierdziłam, że już z wyzwaniami daję sobie spokój, ale co tam, moja miska akurat łapie się w temat. Poza tym, prac już zgłoszonych więcej niż 5 - nie będę miała świadomości, żem ostatnia i najgorsza ;) A, że tematem jednego wyzwania m.in. warstwy - pokażę Wam poszczególne "kroki", no, mniej więcej ;)
Najpierw w ruch poszło białe gesso i jeden z moich wymarzonych stempli (taa, spróbujcie idealnie odbić stempel w misce w której ledwo się mieści ;), ale co tam, to, co najważniejsze miało być widoczne, odbiło się dobrze ;))
Potem w ruch poszły farbki 13arts i tusze
Zabezpieczyłam wszystko przezroczystym gesso, przy okazji przetestowałam srebrny pigment z 13arts (taki fajny lekki połysk daje) - a jaki kolor pigmentu dokładnie, dowiecie się na końcu ;)
Następnie w ruch poszedł stempel imitujący spękania (akurat udało mi się uchwycić połysk od pigmentu)
Dalej trochę pasty strukturalnej, mikrokuleczki i tekturki potraktowane brokatowym splashem
Gazy mi zabrakło, poszperałam w apteczce i wykorzystałam bandaż ;)
Następnie przyszła kolej na przetestowanie kolejnej nowości 13arts - ranibow colors (a to dopiero zabawa, sypiesz sobie granulat i spryskujesz wodą, albo najpierw moczysz a potem sypiesz, efekty niesamowite ;)) Posypałam więc bandaż i trochę po bokach miseczki.
Na koniec pochlapałam białym i zielonym splashem, dołożyłam kwiatki, trochę listków i sznurka.
Spód miski wysmarowałam palcem najpierw farbką 13 arts a później pastą satynową Daily Arts. Na koniec znowu stempel imitujący efekt spękań i gotowe :)
Żeby jeszcze nie było wątpliwości, pokażę Wam większość użytych mediów :)
Tu komplet na spód miski :)
Uff, to już wszystko ;)
Miskę zgłaszam na wyzwania
Essy-floresy - media są, warstwy też, niebanalnie, mam nadzieję, też jest ;)
I Skarbnica Pomysłów - nawet trochę więcej niż trzy media ;)
To już tyle na dzisiaj. Zmykam nakarmić dzieciaki ;)
Paaa
jakiś czas temu w sklepie typu "wszystko za..." wygrzebałam za dosłownie kilka zł taką oto drewnianą miseczkę
jeszcze tego samego dnia szef mojego męża wyprowadził mnie kompletnie z równowagi... oj dawno się tak nie zdenerwowałam (tak delikatnie powiedziawszy ;)), zaparzyłam więc sobie meliskę i złapałam za michę
No i trochę podziałało. Pracowałam nad michą kiedy tylko miałam na to ochotę i czas. Ot tak, dla odstresowania, przy okazji testowałam nowości . Długo nabierała kształtów, chyba z dwa tygodnie. Dzisiaj efekt odstresowującego testowania wygląda tak (uwaga, znowu zdjęć dużo ;))
A tu nowość u mnie, moje pierwsze nie foamiranowe kwiatuchy - z papieru czerpanego
I spód
Wiem, że ostatnio stwierdziłam, że już z wyzwaniami daję sobie spokój, ale co tam, moja miska akurat łapie się w temat. Poza tym, prac już zgłoszonych więcej niż 5 - nie będę miała świadomości, żem ostatnia i najgorsza ;) A, że tematem jednego wyzwania m.in. warstwy - pokażę Wam poszczególne "kroki", no, mniej więcej ;)
Najpierw w ruch poszło białe gesso i jeden z moich wymarzonych stempli (taa, spróbujcie idealnie odbić stempel w misce w której ledwo się mieści ;), ale co tam, to, co najważniejsze miało być widoczne, odbiło się dobrze ;))
Potem w ruch poszły farbki 13arts i tusze
Zabezpieczyłam wszystko przezroczystym gesso, przy okazji przetestowałam srebrny pigment z 13arts (taki fajny lekki połysk daje) - a jaki kolor pigmentu dokładnie, dowiecie się na końcu ;)
Następnie w ruch poszedł stempel imitujący spękania (akurat udało mi się uchwycić połysk od pigmentu)
Dalej trochę pasty strukturalnej, mikrokuleczki i tekturki potraktowane brokatowym splashem
Gazy mi zabrakło, poszperałam w apteczce i wykorzystałam bandaż ;)
Następnie przyszła kolej na przetestowanie kolejnej nowości 13arts - ranibow colors (a to dopiero zabawa, sypiesz sobie granulat i spryskujesz wodą, albo najpierw moczysz a potem sypiesz, efekty niesamowite ;)) Posypałam więc bandaż i trochę po bokach miseczki.
Na koniec pochlapałam białym i zielonym splashem, dołożyłam kwiatki, trochę listków i sznurka.
Spód miski wysmarowałam palcem najpierw farbką 13 arts a później pastą satynową Daily Arts. Na koniec znowu stempel imitujący efekt spękań i gotowe :)
Żeby jeszcze nie było wątpliwości, pokażę Wam większość użytych mediów :)
Tu komplet na spód miski :)
Uff, to już wszystko ;)
Miskę zgłaszam na wyzwania
Essy-floresy - media są, warstwy też, niebanalnie, mam nadzieję, też jest ;)
I Skarbnica Pomysłów - nawet trochę więcej niż trzy media ;)
To już tyle na dzisiaj. Zmykam nakarmić dzieciaki ;)
Paaa